Na początek...

avatar Witam. Nazywam sie "menork" i jestem z Warszawa. Mam przejechane 112297.06 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 26.22 km/h.
Więcej o mnie.

od 2023 od 2012













Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
48.40 km 0.00 km teren
02:06 h 23.05 km/h:
Rower:

Janki

· Niedziela, 20 maja 2012 · | Komentarze 0

Ciekawe jak wyglądają prace na ul. Dźwigowej?
Z tego co pamiętam, ktoś ostatnio spaprał remont i ulica od dłuuugiego czasu jest zamknięta, paraliżując ruch. Mam nadzieję, że rowerem przejadę :-)
Mimo, że było niedzielne popołudnie prace trwały. Może nie zbyt intensywnie, ale trwały. Czterech patrzy jak jeden kopie, no ale zawsze… :-D
Niestety rowerem się nie da, tak więc trzeba górą. Nie byłem świadomy tego co zastałem nad ulicą Dzwigową. Paręnaście, a może pare dziesiąt bocznic kolejowych, a na nich przeróżnego rodzaju wagony, cysterny, platformy…
Fanem kolei nigdy nie byłem, ale na pewno jest mi do niej bliżej, niż do architektury otwockiej :-P
Następnie przez Ursus, Opacz, Michałowice kierowałem się w stronę Janek, w okolicy których znajduje się hotel na wodzie i Łuk Unii Europejskiej. Hotel jest jeszcze nie skończony, ale na pewno będzie robił wrażenie, a łuk? Jak na prywatną inicjatywę, całkiem całkiem. Na pewno, bez porównania lepszy od tego, jaki rok temu stanął na Krakowskim Przedmieściu :-)



#lat=52.208798756752&lng=20.969415&zoom=12&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
85.93 km 0.00 km teren
04:09 h 20.71 km/h:
Rower:

Otwock-Pęclin

· Sobota, 19 maja 2012 · | Komentarze 0

Jakiś czas temu czytałem artykuł o linii otwockiej, oraz o jej architekturze. Postanowiłem zobaczyć na własne oczy budzące zachwyt redaktora Świdermajery.
Poszukiwania rozpocząłem w Aninie, na ulicy Trawiastej. Bardzo szybko natknąłem się na pierwszy „zabytek”, niestety w kiepskim stanie. Kawałek dalej kolejny i kolejny. Trzeba przyznać, że w lepszym stanie, niemniej jednak nie porwały mnie. Postanowiłem nie marnować więcej czasu i ruszyć wprost do Otwocka, gdzie spodziewałem się znaleźć perełki.
Jednak już Międzylesiu zrobiłem mały postój przy nieznanym dla mnie klubie piłkarskim KS ZWAR Warszawa, po czym Traktem Napoleońskim pomknąłem przed siebie.
Ostatni raz rejony otwockie odwiedzałem, jako dziecko, wyjeżdżając w wolne soboty z rodzicami za miasto, nad Świder.
Gdy poczułem w nozdrzach intensywny zapach lasu sosnowego, oraz ciepłe promienie słońca na skórze, zrozumiałem dlaczego Otwock jest traktowany jako miejscowość sanatoryjno-uzdrowiskowa. Poczułem błogi spokój i odprężenie – jak na wakacjach.
Co do świdermajerów, to Otwock nimi stoi. Muszę stwierdzić, że mnie osobiście ich urok nie porwał, nie wpadłem w zachwyt na ich punkcie.
Wyleczywszy się z chęci uwiecznienia drewnianej architektury, skierowałem się w stronę szosy lubelskiej. Minąwszy ją zrobiłem małe kółko przez Pęcin i Wiązowną, po czym wjechałem do serca Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.
Od wielu osób słyszałem, że jest to super teren na przejażdżki rowerowe.
Niestety moje doświadczenie jest wręcz przeciwne. Szlak którym jechałem w większości był piaskowy – gdybym chciał pospacerować, nie brałbym roweru :-P Szczytem (dosłownie i w przenośni) była Borowa Góra.
Po wydostaniu się z piaskownicy skierowałem się prosto na Wał Miedzeszyński. W końcu miałem możliwość się trochę rozwinąć :-)




#lat=52.189393059489&lng=21.184455&zoom=11&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
23.02 km 0.00 km teren
01:09 h 20.02 km/h:
Rower:

Lajcik - M1-Ząbki

· Wtorek, 8 maja 2012 · | Komentarze 0

Zdarzyło się chyba to po raz pierwszy. Wyprowadziłem rower, aby posłużył mi jak środek transportu przy załatwianiu spraw na mieście. Jednak po załatwieniu tego co trzeba, nogi poczuły bloki pod stopami, a ja postanowiłem to wykorzystać :-)
Zbliżała się 19, więc nie została mi więcej niż godziny. Do tego nie było zbyt ciepło, to też skręciłem do lasku bródnowskiego, bez planu, tak po prostu.
Nigdy wcześniej tam nie byłem i bardzo miło się zaskoczyłem. Tak blisko domu, taki fajny las. Ścieżki twarde i równe. Może nie tak szerokie jak w Kabackim, ale naprawdę wpożo.
Nie znając zupełnie planu lasku, wyjechałem na tyłach marketów w M1. Skierowałem się na wielką łąkę, gdzie pod lasem dostrzegłem wieżyczkę/ambonę. Jak się okazało należy ona (wieżyczka) do jednostki wojskowej.
Następnie wjechałem na asfalt i skierowałem się na Ząbki. Tam się trochę pokręciłem i pozwiedzałem.
Szkoda, że nie zaplanowałem sobie trasy w domu, bo bym nie musiał zawracać, tylko zrobił bym fajne kółko wokół terenu PKN Orlen na Elsnerowie, na który nota bene i tak pojechałem. No cóż, następnym razem :-)



#lat=52.285523456051&lng=21.075585&zoom=13&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
57.92 km 0.00 km teren
02:25 h 23.97 km/h:
Rower:

Powsin

· Czwartek, 3 maja 2012 · | Komentarze 0

We wtorek spytałem Artura, czy rozpoczął już sezon motorowy. Odpowiedział, że czaka aż minie szał wiosennych oszołomów.

Dziś wybrałem się w kierunku Ogrodu Botanicznego w Powsinie. Postanowiłem rozpocząć od nie odwiedzanej w tym roku ścieżki wzdłuż Wisły (po warszawskiej stronie).
Ludzi od metra, rowerzystów jeszcze więcej. Przepraszam rowerzystów paru, reszta oszołomów. Wspomniałem słowa Artura, kiedy babeczka wyszła mi na czołowe, przy próbie wyprzedzania na trzeciego, ledwo uciekłem. Duża część tych na rowerach, to nawet nie niedzielni, to majowi. Poza tym, matki z wózkami na ścieżce, albo gość z psem z za krzaka w poprzek, takie klimaty.
Z przyjemnością wjechałem za ulice, już chyba bardziej wole kierowców, ale… wolę naszych, warszawskich. Warszawiacy maja kiepską renomę w Polsce jako kierowcy. Jeżdżą brawurowo i szybko, to fakt, ale rowerzystów mijają sporym łukiem. Natomiast ci z WND, WWL i WS to na trzech pasach, przy bardzo małym natężeniu ruchu, mijają na piczy włos, może nie potrafią zmieniać płynnie pasów ?

Na Powsińskiej zatrzymałem się w Muzeum Polskiej Techniki Wojennej. Od dawna planowałem to zrobić, ale nigdy nie było czasu. Dziś też nie zabawiłem tam długo, ale zawsze :-)

W Wilanowie zjechałem z ulicy i wjechałem na drogę lokalną, która prowadzi do Parku Kultury w Powsinie. Niestety na sporym kawałku jest przewężona, gdyż zapewne niedawno kładli kanalizację, a asfaltu jeszcze nie wylali. Ogólnie spoko.

Następnie wzdłuż południowej ściany Lasu Kabackiego i troszkę przez Las. W samym lesie rewelacja. Drogi szerokie, równe, a co najważniejsze twarde. Polecam gorąco.

Reszta trasy spokojna, poza podjazdem na Belwederskiej, jak ja go nie lubię :-)
Udana wycieczka.




#lat=52.184218403806&lng=21.05958&zoom=11&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
44.48 km 0.00 km teren
01:46 h 25.18 km/h:
Rower:

Babice-Mościska

· Środa, 2 maja 2012 · | Komentarze 0

Biorąc pod uwagę, że późno wróciłem z roboty, musiałem zapomnieć o przełajach i wybrać asfalt. Generalnie przejażdżka bez historii, taki bardziej trening.

Na szczęście ruch niewielki, a wszystko wokół kwitnie. Prześlicznie jest w Sadach Żoliborskich, gdzie zwyczajowo można zastać miłośników szachów :-)



#lat=52.263891655782&lng=20.95212&zoom=13&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
50.43 km 0.00 km teren
02:02 h 24.80 km/h:
Rower:

Międzylesie-Sulejówek

· Wtorek, 1 maja 2012 · | Komentarze 0

Jak na mnie to zerwałem się skoro świt i ruszyłem. Byłem zaskoczony ilością rowerzystów, oraz tym że słońce już tak mocno grzeje :-)

Na wale (od Okrzei do Bronowskiej) trzymałem dobre tempo, zwłaszcza że ruch był naprawdę mały. Z powodu remontu Zwoleńskiej pokluczyłem pomiędzy domkami i tak dotarłem do Międzylesia. Szybciutko przez lasek do Wesołej, a tam mały postój i herbatka u Artusia – Dzięki wielkie ! :-D
Aleją Marszałka Piłsudskiego dotarłem do pomnika Marszałka Polski z córkami.
Zwrot w lewo i prościutko przez przyjemną leśną drogę (częściowo szlaku rowerowego) wyleciałem wprost na Korkową, którą pokonałem niemal do końca.
Następnie skierowałem się do Dworca Wschodniego, gdzie praca wrze jak widzę nawet w święto państwowe (budowa dworca autobusowego – wpożo) i na zakończenie inspekcja przy dworcu Warszawa Stadion – to są dopiero tereny odzyskane :-D






#lat=52.235234477542&lng=21.14633&zoom=12&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
41.35 km 0.00 km teren
01:46 h 23.41 km/h:
Rower:

Rembertow-Marki-Białołęka

· Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · | Komentarze 0

Szybciutko po robocie, kask na głowę i jazda. Aktualnie ok. 20 robi się ciemnawo i wcale nie jest już tak ciepło. Więc gdzie? byle nie dalej niż 50, bo spada komfort jazdy. Padło na Rembertów.
Na początek relatywnie niedawno zrobioną ul. Gwarków i Strażacka. Nie powiem, próbowałem jechać ścieżką rowerową. Niestety urwała się po pewnym czasie. Przeskoczyłem trawnik, przeciwległy pas ruchu, a ścieżka pojawia się znowu. Nie próbowałem już wracać. Podobna sytuacja tuż przed Chełmżyńską. Czemu to ma służyć? Nie wiem, a może komu?
W Rembertowie nic ciekawego nie dostrzegłem. Może brama AON’u ?....
Na przełaj wzdłuż torów i jestem w Zielonce. Dziura na dziurze i tyle (oczywiście na trasie mojego przejazdu) Przeciąłem główną arterię i krajówką do Marek. Marki podobnie – w poprzek i już. Fajna panorama Wawy z pod bram cmentarza. Następnie tajnym, pylącym mareckim skrótem wokół cmentarza i jestem na Białołęce.

Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale na Białołęce zaczyna mi się podobać – przynajmniej na rowerze :-D




#lat=52.300220577213&lng=21.098765&zoom=12&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
101.60 km 0.00 km teren
04:15 h 23.91 km/h:
Rower:

KPN - małe kółko

· Niedziela, 29 kwietnia 2012 · | Komentarze 0

Zanim podejmę się objechać wokół cały KPN – ok. 150km, muszę jeszcze trochę poćwiczyć.
Postanowiłem więc, zrobić mniejsze kółeczko. Najkrótsza droga prowadzi droga na Leszno, ale ten ruch… Nadkładając parę kilometrów, ominąłem drogę krajową, a za to zwiedziłem miejscowości położone wzdłuż. Pełen relaks. Ruch niemal zerowy. Najbardziej obawiałem się odcinka drogi 579, a tam jakie zaskoczenie. Droga najwyższej jakości, nogi same kręcą, a przy tym ruchu niemal w ogóle :D Skręt w prawo na wioski gminy Czosnów – tylko ja, rower i szosa – bez kitu, marzenie. Z drugiej strony 7 już nie było tak bajkowo, ale dramatu też nie było.

Przejeżdżając przez Łomną usłyszałem syrenę, nie minęła chwila, jak dojechałem do OSP Łomna. Razem ze mną podjechało BMW i dwóch gości na rowerach. Młody chłopak otwiera bramę, i po niespełna 2 minutach, cała czwórka w pełnym rynsztunku, na sygnale rusza do akcji.
Dalej prościutko do Parku Młocińskiego. Jak się zdziwiłem ujrzawszy remont alejki. Nanieśli kruszywa, że jechać się nie chce, mam nadzieję że to tylko podkład, pod utwardzaną ziemną ścieżkę (taką jak nad Wisłą). Bliżej Mc (tam gdzie fotka) kruszywa jakoś mniej, albo już rozjeżdżone, albo jeszcze dorzucą :-).
Szybki Chinol na Marymoncie, sorry – na Słodowcu :-D i zjazd przez Park Stawy Kellera i wzdłuż Wisłostrady na most Północny.
Trzeba przyznać, że w stronę Tarcho jedzie się o wiele przyjemniej niż na Bielany :-).
Następnie Płochocińska, Odlewnicza (fotka) i Annopol. Mała inspekcja w Parku Bródnowskim i zjazd do domu z równiutką setunią po raz drugi :-D



#lat=52.31483685816&lng=20.830565&zoom=11&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
102.62 km 0.00 km teren
04:32 h 22.64 km/h:
Rower:

Pierwsza 100-ka. Twierdza Modlin zdobyta

· Piątek, 27 kwietnia 2012 · | Komentarze 0

Twierdza Modlin kusiła mnie od dawna. Czułem jednak, że nie jestem jeszcze gotowy… aż do dziś. Dzień urlopu i piękna pogoda, czego więcej potrzeba :-)
Krótki przejazd przez Bródno, Białołękę i przy Kępie Tarchomińskiej wjechałem na Wał. Zazwyczaj ruch na nim jest spory, jednak w piątek ok. 11 – miodzie :-D Mogłem jechać swoim tempem, nie musiałem nikogo wyprzedzać ( mnie również nikt nie musiał), i na nikogo dzwonić. Minąłem może ze trzech rowerzystów, i dwójkę pieszych. Dzięki temu mogłem podziwiać co się działo wokół . Na samym początku minąłem Pałac w Jabłonnie z XVIII wieku (trzeba będzie kiedyś zatrzymać się na dłużej), oraz pola golfowe – o dziwo wcale nie puste. Piękno wiosennej przyrody, po zimowym okresie oczekiwania, jest nie do opisania. Na każdym kroku cieszy oko. Na obszarach zalesionych jeszcze stoi woda, która się zieleni, natomiast na otwartych terenach pięknie zielone łąki i mazowiecki wierzby.
Tak pięknie miało być do samego Modlina, jednak na wysokości Bożej Woli ścieżka zamieniła się w redlinę. Napotkany tubylec wyjaśnił, że Wał za sprawą dzików jest w takim stanie już do samego końca. Nie pozostało mi nic innego jak zjechać na asfalt. Po chwili byłem już przy moście „pancernym” na Wiśle. Pojechałem na wprost, z założeniem zwiedzenia Spichlerza, ale ochrona jednostki wojskowej (czyli dziadem z jakiejś firmy ochroniarskiej) mnie przegoniła. Udałem się więc wprost do Twierdzy, przekraczając most na Narwi. Tuż za Bramą Ostrołęcką znajduje się „tarasik widokowy” – lekka kicha. Rzut oka na mapę, wybór – zielonym szlakiem wokół Twierdzy. Jadąc wzdłuż Narwi ładny widoczek na Spichlerz i tyle. Następnie skręt w prawo i lekko pod górę. Wszędzie tyle śmieci, że przykro. Z drugiej strony murów Royal Hotel (?), blokowiska i garaże. Trochę inny świat.
Generalnie poczułem rozczarowanie, spodziewałam się… właśnie czego? Cegły, fortyfikacji i jakiegoś klimatu – zastałem cegły wśród wysypiska i wielki baner na wierzy FOR SALE. Postanowiłem opuścić to miejsce i popedałować trochę :-). Mostek na Narwi, mostek na Wiśle, przejazd nad krajową 7 i jest git. Przed Kazaniem na Jesionkę i Łosią Wólkę. Tu niezłe zaskoczenie. Po obu stronach ścieżki rowerowe, nawet poza obszarem zabudowanym – po ulicy i tak wygodniej. Dalej na Adamówek i drogą lokalną wzdłuż „gdańskiej” do miasta.
Odcinek między Kazaniem, a trasą niezwykle przyjemny. Cisza, spokój i niezły asfalt :-)
Pierwsza wycieczka trzycyfrowa zaliczona, nie było tak strasznie :-D




#lat=52.351178457093&lng=20.857015&zoom=11&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
52.96 km 0.00 km teren
02:20 h 22.70 km/h:
Rower:

Palmiry

· Sobota, 21 kwietnia 2012 · | Komentarze 0

Rower upomniał się o spacer po miesięcznej przerwie. Kierunek był nam od dawna znany, Puszcza Kampinoska, Cmentarz w Palmirach – Truskaw. Przy okazji można zaliczyć most Północny, po raz pierwszy.

Nie wiem o co tyle szumu, most jak most, łączy dwa brzegi i tyle. Na dodatek nie ma żadnych zbędnych fajerwerków jak Świętokrzyski. Chociaż ma z nim coś wpólnego, prowadzi do nikąd. Bez reszty Trasy Mostu Północnego (inwestycja wykreślona z planów na najbliższe lata) służy jedynie wąskiej grupie, podobnie jak most Świętokrzyski bez połączenia z Wisłostradą :-)

W każdym razie, przejechać się da. Za mostem w prawo i równolegle do Pułkowej i Kolejowej, aż do zjazdu w Palmirach. Po intensywnych deszczach, parę razy musiałem zawrócić i wybrać inną drogą. Pierwszy postój już na miejscu, gdzie zastałem wielu turystów, zarówno pieszych jak i na dwóch kółkach. Dalej do Truskawia. Niefortunnie wybrałem drogę nieutwardzoną, a nie szlak. Wyboje takie, że prawie łańcuch spada :-) W Truskawiu już asfaltem w kierunku Warszawy. Niestety mój czas się kończył, a nie byłem pewien ile zostało do domu. Niemal 50 nakręciłem już w Truskawiu, więc bez patrzenia na mapę nie byłem w stanie ocenić ile jeszcze zostało. Z przykrością przywitałem się z komunikacją miejską i ruszyłem. To był błąd, autobus wlókł się jak żółw – jechałem ok. godziny. W domu sprawdziłem, skróciłem wycieczkę o ok. 20 km :-), za pewne o własnych siłach, byłbym szybciej. Trzeba to będzie powtórzyć :-D




#lat=52.319249334401&lng=20.89946&zoom=12&maptype=ts_terrain