Na początek...

avatar Witam. Nazywam sie "menork" i jestem z Warszawa. Mam przejechane 97096.02 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 25.95 km/h.
Więcej o mnie.

od 2023 od 2012













Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:922.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:18
Średnia prędkość:23.46 km/h
Maksymalna prędkość:49.10 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:70.92 km i 3h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
36.53 km 0.00 km teren
01:36 h 22.83 km/h:
Rower:

Kółeczko

· Niedziela, 29 lipca 2012 · | Komentarze 0

Po paru dniach przerwy, nie mogłem się zebrać z kanapy. Upał niebotyczny, więc ekonomicznie podążałem do celu. Załatwiłem co miałem załatwić i aby nie wracać tą samą drogą, postanowiłem zrobić kółeczko. Klasycznie wzdłuż Kanałku i ścieżką wzdłuż Wisły.
Stan wody w rzece strasznie niski, natomiast atmosfera w LaPlaya jak powietrze - gorąca.





Dane wyjazdu:
123.17 km 0.00 km teren
05:36 h 21.99 km/h:
Rower:

Sochaczew

· Wtorek, 24 lipca 2012 · | Komentarze 0

Kolejny dzień, kolejne wyzwanie. Stanąłem przed dylematem, powrót pociągiem, czy pociągiem wpierw. Wspominając wycieczkę do Warki, uznałem, że bezpieczniej będzie zaliczyć najpierw pociąg.
Ruszyłem na Wschodnią, w środku jeszcze nie byłem. Całkiem spoko, czysto, schludnie, całkiem nowocześnie – jest git. Numerki do kas jak na poczcie – ok. Siedzę 15 min i nic się nie dzieje. Te same osoby przy okienkach, a ja mam pociąg już za 10 min. Jakaś miła pani chyba dostrzegła moje poirytowanie i pokazała mi wolne kasy – boksy, gdzie kupuje się bilety na siedząco (???) Spytałem panią kasjerkę, po co w takim razie są te numerki, odrzekła – NIE WIEM. Nie ważne, jest bilet i jest pociąg przystosowany do przewozu rowerów – supcio. Ładuję się do pociągu, a tu zonk. Rower nie chce się złamać w wagonie. Wyjaśnię – wagon przystosowany do przewozu rowerów, jest to nie mniej ni więcej jak zwykły wagon z przedziałami, gdzie pierwszy przedział nie ma frontu i brak w nim siedzeń. Więc jak peron jest po stronie korytarza, to musisz się łamać i minąć część z toaletami aby dostać się do wydzielonej dla rowerów części. Oczywiście żadnych stojaków/mocować/uchwytów nie uświadczysz. Przy wysiadaniu pomógł mi jakiś gość, bo naprawdę ciężko jest wyjść wąskim wyjściem, rower tyłem i dobry metr do dołu.
Już jestem zmęczony, choć szczęśliwy :-D
Muzeum kolejki wąskotorowej – takie sobie, cena 12 zł !!!. Krótka przejażdżka po mieście i kieruję się do Wyszogrodu przez Brochów. W Wyszo kółeczko i wracam na właściwą stronę Wisły. We wsi Kamion remont mostu, ale dzięki uprzejmości ekipy udaje mi się przedostać na drugą stronę rzeczki (byle nie po papie). Dzięki temu jadę „ślepą” drogą (żółta 575) i przez 14 km jestem jedynym uczestnikiem ruchu :-D. Męczę się strasznie, gdyż wiat jest wschodni. Jadę tak 50 km, masakra. Dopiero zjazd w lasy Chotomowskie daje trochę odpocząć. Wlokę się do domu niemiłosiernie wolno.
Trzeba było jednak wybrać opcje z pociągiem powrotnym – wiało by cały czas w plecy :-)





Dane wyjazdu:
48.28 km 0.00 km teren
01:48 h 26.82 km/h:
Rower:

Legionowo

· Poniedziałek, 23 lipca 2012 · | Komentarze 0

Kiedy mówiłem, że Pan Darek dokonał wymiany kasety od ręki, nie wspomniałem, że zrobił to w dodatku „na zeszyt”. Umówiłem się że w poniedziałek przywiozę kasiorkę. Pech chciał, że z roboty nie wyszedłem o czasie, w domu byłem już spóźniony, a na rower wgramoliłem się dopiero o 18.14. Hmm, miał być spacerek po wczorajszym, a przed jutrzejszym :-D a tu trzeba dygać. Do serwisu dojechałem w mistrzowskim tempie, mając po 22 km średnią lekko ponad 28km/h. Jak nie dla kuriera to myślę że wynik dobry :-P
Wracałem już spokojniej drogą o mniejszym natężeniu ruchu.




#lat=52.335644254143&lng=21.005035&zoom=12&maptype=ts_terrain


Dane wyjazdu:
103.00 km 0.00 km teren
04:25 h 23.32 km/h:
Rower:

Mniszew-Warka

· Niedziela, 22 lipca 2012 · | Komentarze 0

Mniszew, kiedyś wyczytałem, że znajduje się tam fajny skansen, który warto obejrzeć. Od razu powiem – nie warto :-D, ale od początku.
Rano czułem w nogach wczorajszą wycieczkę, ale plan jest plan i wykonać trzeba ;-) Do Kabat jechałem baaardzo delikatnie. Przy Piasecznie nogi już same pracowały, bez bólu. Krótki odcinek krajówką na Sandomierz – średnia przyjemność, po czym uskok na Zalesie Górne. Od tego momentu spokój, spokój i jeszcze raz spokój. Jak zaczęły się sady, tak nie mogły się skończyć. Ślicznie, przyjemnie i co najważniejsze cicho. Pod jednym sadem, na świeżo skoszonej trawie zaległem i przymknąłem na chwilę oczy otoczony przygniatającą ciszą – bajka :D Dalej jechać mi się już nie chciało. Nogi jednak były zmęczone i nie chciały trzymać prawidłowego rytmu. Dojechawszy do skansenu, uiściłem opłatę za wstęp 5 zł i radośnie przystąpiłem do zwiedzania. 8 może 9 eksponatów ? – tyle. Co się dało to złomiarza, lub innego rodzaju kolekcjonerzy wymontowali. Z tego co się dowiedziałem, to niedawno odbył się remont generalny skansenu, który polegał na… ? położeniu chodnika co by się igliwie i piach nie sypało do butów :-D W drodze do Warki odwiedziłem sklepik, gdzie zwyczajowo zakupiłem regionalny napój gazowany w butelce zwrotnej. Niestety okazał się gorszy w smaku od Lemoniady Retro z Popowa, mimo podobnej ilości Witami E :-)
Szybkie kółko po Warce i na dworzec. Tu jakaś masakra i niechęć pani w kasie. Na pytanie, ile jedzie pociąg pośpieszny do Warszawy, a ile osobowy? Pani odrzekła – Tyle samo.
No cóż, finał był taki, że trzeba było wsiąść na rower i wracać, niż czekać i wlec się pociągiem. Od przyjazdu na stację w Warce, do momentu wyjścia na Wschodniej upłynęły 4h (nadmienię, że pociąg miał ruszyć już po 30 min od zakupu biletu) W każdym bądź razie pierwsza podróż z rowerem pociągiem za mną :-D





Dane wyjazdu:
153.75 km 0.00 km teren
06:25 h 23.96 km/h:
Rower:

Pułtusk

· Sobota, 21 lipca 2012 · | Komentarze 0

Długo szykowałem się do zdobycia Pułtuska. Dystans spory i jeszcze problemy z kasetą i łańcuchem. No cóż, trzeba jechać. W Legionowie zatrzymałem się w sklepie rowerowym Demi-Bike (w którym zresztą kupiłem już 2 rowery) z zapytaniem, jakie są możliwości wymiany – to znaczy ile i kiedy ( w wawie policzyli mnie strasznie, a na zmianę to trzeba rower zostawić). Pan Darek obejrzał i zmienił od ręki w parę minut, nie wspomnę o super cenie :-D Ruszyłem z nową siłą. Nie wierzyłem, że po zmianie aż tak wzrośnie komfort jazdy. Dziękuje Panie Darku. Z Legio pojechałem do Chotomowa, a tam ulicą Wypoczynkową kierowałem się do Narwi. Droga marzenie. Rzeczkę przekroczyłem w Dębe i dalej już po bardzo różnych drogach do Pułtuska. Krótkie zwiedzanie i skok na wyszkowską stronę. Za mostem prościutko na południe do Popowa Kościelnego na przerwę obiadową :-D
Do Nieporętu nuda. W tak zwanym międzyczasie udało mi się wsiąść na jakieś 15km gościowi na koło, więc było ciut łatwiej. Dróżka wzdłuż Kanału Żerańskiego bajka.
Pierwsza 150 zaliczona :-D





Dane wyjazdu:
48.23 km 0.00 km teren
01:50 h 26.31 km/h:
Rower:Kellys

Łomianki

· Piątek, 20 lipca 2012 · | Komentarze 0

Czas w końcu ruszyć tyłek. To pada, to wieje – zawsze coś.
Na początek pojechałem do wkręconych, tym razem zdążyłem :-) Wychodząc zadzwonił do mnie typek, że mogę już odebrać przesyłkę na Chomiczówce. No to jazda… ale nie wcześniej niż o 20.30. Hmmm, trzeba zrobić większe kołko i tyle :-D
Skierowałem się do Łomianek, na cm. Północnym zapaliłem świeczkę i już byłem :-D Zaczęło się ściemniać, więc lekko podkręciłem tempo i tak doleciałem do domku.
Niestety łańcuch już tak przeskakuje na kasecie, że trzeba będzie rozbić świnkę skarbonkę i to szybko :-(



Dane wyjazdu:
10.30 km 0.00 km teren
00:27 h 22.89 km/h:
Rower:Kellys

Za sprwunkami

· Poniedziałek, 16 lipca 2012 · | Komentarze 0

Nie ma czego opisywać.
Wizyta w serwisie w celu dokręcenia supportu po wymianie.
20 min. pod wiatą aby przeczekać oberwanie chmury.
Wkręceni.pl otwarty tylko do 19 :-(


Dane wyjazdu:
53.19 km 0.00 km teren
02:31 h 21.14 km/h:
Rower:

KPN - Góra Ojca

· Niedziela, 15 lipca 2012 · | Komentarze 0

Po wczorajszej wycieczce, jakoś niespiesznie wstałem rano. Ogarnąłem się i wyszedłem pokręcić dla relaksu, bez pośpiechu.
Przez Łomianki dotarłem do KPN i skierowałem się na Górę Ojca. Z definicji Kampinos piachem stoi, więc w upalne lato cały ten piach wychodzi, jednak dzięki temu, że tegoroczne lato nie rozpieszcza nas i często pada, warunki w Parku spoko.Niemal całą drogę dało się pokonać na siodełku, oczywiście poza najwyższą bodaj wydmą w okolicy, czyli Górą Ojca.
Totalny luzik :-)






Dane wyjazdu:
114.00 km 0.00 km teren
04:36 h 24.78 km/h:
Rower:

Czersk

· Sobota, 14 lipca 2012 · | Komentarze 1

Prognozy na sobotę nie były zbyt optymistyczne, aczkolwiek beznadziejnymi też nie można by ich nazwać. Temperatura 24 – idealnie, wiatr 22 km/h oraz przelotne opady. Na szczęście z opadami nie trafili, natomiast z wiatrem tak :-) Przez całą drogę do Czerska, z wyjątkiem krótkiego przejazdu przez Las Kabacki, naprawdę silny wiatr wiał centralnie w twarz. Chyba jedynym plusem takiego stanu rzeczy, jest niewątpliwie to, że nie słyszysz nic, a już na pewno irytującego stukania w suporcie :-D. (niech żyje optymizm :-D)
Bilet wstępu do ruin zamku książąt mazowieckich z końca XIV w (oficjalna nazwa), kosztuje 9 zł. Co otrzymujemy w zamian:
- możliwość wejścia na wierzę widokową
- możliwość obejrzenie kilku rekonstrukcji maszyn oblężniczych, które rozmieszczono na dziedzińcu – taka tandeta.
Drugim punktem mojej wycieczki był Zespół Pałacowo-Parkowy w Otwocku Wielkim. Z Czerska jedzie się tam ok. 30 min. mając wiatr w plecy, a nie w twarz :-P
Przyjemne miejsce, aby sobie pospacerować po dość sporym parku, z dwóch stron otoczonym wodą, co też czynią spore rzesze emerytów, oraz rodzin z dziećmi w wózkach :-D





Dane wyjazdu:
56.74 km 0.00 km teren
02:45 h 20.63 km/h:
Rower:

Lewa Strona

· Czwartek, 12 lipca 2012 · | Komentarze 0

„Libacja tak bawić się nie trza
Za dużo wódki za mało powietrza…” tak w roku ’95 śpiewało Wzgórze Ya-Pa 3.
Czy trza czy nie trza to sprawa dyskusyjna, natomiast po, na rowerze jechać nie to że nie trza, po prostu jest jakość tak ciężko. :))))))
Ciężko czy nie, sprawy na mieście załatwić trzeba. Niespiesznie więc ruszyłem na Mokotów, zaliczając chyba wszystkie czerwone światła na trasie przejazdu. Minąwszy Żwirki i Wigury przypomniało mi się o sklepie, który minąłem na Mokotowie – rower mnie poniósł i tyle:-P
Zawróciłem i co? Na drzwiach kartka „z powodu awarii, sklep 12.06.12 nieczynny. Przepraszamy” Ha ha
Zahaczyłem jeszcze o Fort Szczęśliwice i skierowałem się w drogę powrotną. Lekki deszczyk przeczekałem w Chinolu na Marymoncie, gdzie całkowicie już doszedłem do siebie, co skłoniło mnie do zrobienia jeszcze kółeczka.
Wniosek jest prosty – rower i „chińskie” żarcie, jest dobre na wszystko :-)